Samantha |
Wysłany: Nie 21:40, 11 Cze 2006 Temat postu: Najpiękniejsza noc w życiu... |
|
Tasiemiec wyszedł, wiem. Jednak nie pisałam tego specjalnie na to forum. Jest to fragment mojego bloga z opowiadaniem. No ale pomińmy temat bloga. Byłam bardzo ciekawa co byście powiedziały o tej notce, więc postanowiłam ją tu zamieścić. Wyszło trochę długie ale mam nadzieję że jednak ktoś to przeczyta i wyrazi swoje zdanie.
* * *
Kiedy weszłam do domu od razu zauważyłam ścieżkę, którą przygotował dla mnie mój chłopak. Okna były zasłonięte a wzdłuż "drogi" z obu stron ustawione były malutkie świeczki, które rzucały ciepłe światło. Zaprowadziły mnie one na strych. Lekko uchyliłam drzwi. Wchodząc na poddasze wiedziałam, że Tom przygotował coś naprawdę pięknego. Jednak to, co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Strych był opróżniony ze wszystkich starych gratów. Jedyne, co tam zostało to stary stolik. Został on nakryty pięknie udrapowanym materiałem a na nim stał przepiękny wazon, w którym był bukiet pięknych pachnących róż. Pod jedną ze ścian leżał miękki koc a tuż obok niego stała butelka szampana i dwa kieliszki. Zauważyłam, że koc był tuż pod oknem tak, że w nocy można było obserwować gwiazdy. Pomieszczenie było oświetlone jedynie świeczkami i jedną lampą stojącą w rogu. Patrząc na to wszystko miałam wrażenie jakbym nagle znalazła się w pięknym śnie. Stałam tuż przy drzwiach rozglądając się ze łzami szczęścia w oczach. Nagle poczułam na szyi lekki pocałunek.
- Witaj księżniczko. Czy napijesz się ze mną szampana? - Powiedział Tom wprost do mojego ucha, po czym zaprowadził mnie na koc. Usiedliśmy na nim a gitarzysta wlał do kieliszków musujący napój. - Za nas. - Chłopak delikatnie stuknął swoim kieliszkiem o mój.
- Za nas... - Powtórzyłam, po czym wzięłam łyk szampana i odstawiłam kieliszek. Tom zrobił to samo. Po chwili objął mnie ramieniem i wtuleni w siebie obserwowaliśmy piękno gwiazd błyszczących na bezchmurnym niebie. Wieczór był ciepły, więc jeszcze przed moim przyjściem Tom otworzył okno. Teraz na zewnątrz ochładzało się, jednak ja, przytulona do ukochanego chłopaka, nie czułam nawet zimnego powiewu wiatru, który poruszał moją sukienką. Było mi dobrze. Nie istniały żadne problemy. Zapomniałam o wszystkich codziennych sprawach. Wsłuchana w cichutkie pukanie serca Toma, czułam się... szczęśliwa. Nagle dostrzegłam spadającą gwiazdę. Był to dosłownie moment. Cienka, błyszcząca smuga przecięła czarne niebo, aby za chwilę zniknąć pozostawiając ślad jedynie w mojej pamięci. Zacisnęłam powieki bezgłośnie wymawiając życzenie. "Chciałabym, żeby ta chwila trwała wiecznie"... I mimo, iż wiedziałam, że to jest nierealne, nie mogłam życzyć sobie niczego innego. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Toma. Zobaczyłam, że on również wypowiada życzenie. Wymamrotał coś pod nosem i otworzył oczy. Kiedy zobaczył, że wpatruję się w niego, uśmiechnął się lekko.
- Czego sobie życzyłeś? - Zapytałam uśmiechając się.
- Nie powiem, bo się nie spełni. - Odpowiedział.
- Oj weź... Powiedz... - Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Nie. A tak wogóle to zaczekaj... Zamknę okno. Robi się chłodno. - Tom podniósł nas do pozycji siedzącej i wyswobodził się z moich objęć.
- Nie chłodno tylko orzeźwiająco. I nie zamykaj okna, tylko mnie przytul... - Powiedziałam przyciągając chłopaka do siebie. - A wiesz... Jakbyś mi powiedział, co to za życzenie to... Może mogłabym je spełnić...
- Ty już je spełniasz. - Tom pogładził mnie po twarzy. - Jesteś... - Po tym słowie nachylił się nade mną i nasze usta połączyły się w słodkim pocałunku. A ja czułam się tak, jakbym za chwilę miała unieść się w powietrze. Wciąż się całując, opadliśmy na koc. Gitarzysta całował moją szyję i dekolt. Jego chłodny kolczyk tworzył kontrast z gorącymi ustami. W każdym miejscu gdzie jego wargi dotknęły mojego ciała, powstawał niewidoczny, ale doskonale wyczuwalny przeze mnie ślad. Po kilku chwilach błądzenia po mojej szyi, usta Toma znów dotknęły moich. Jednak ten pocałunek był inny niż wszystkie pozostałe. Pełen namiętności i pożądania. Jeszcze nigdy Tom, ani nikt inny, nie całował mnie w ten sposób. I nagle... Tom przerwał. Wydałam z siebie pomruk niezadowolenia i otworzyłam oczy. Gitarzysta wpatrywał się we mnie jakby pytając o pozwolenie. Nie było to jednak zwykłe, pytające spojrzenie. To spojrzenie sprawiało, że czułam się jakby Tom znał wszystkie moje myśli. Wiedział, czego się obawiam i co sprawia, że jestem szczęśliwa. Jakby... znał mnie lepiej, niż ja sama. Spojrzałam głęboko w jego oczy. Światło księżyca, wpadające przez otwarte okno, tworzyło niesamowitą srebrną poświatę, dzięki której, oprócz zwykłych ogników, w oczach gitarzysty dostrzegłam jeszcze niecodzienny blask. I... Wiedziałam już, czego chcę. Podniosłam się bez słowa i usiadłam naprzeciwko Toma. Potem przysunęłam swoją twarz do jego tak, że nasze oddechy złączyły się w jeden. Nie pocałowałam go jednak. Musnęłam tylko ustami jego policzek i szepnęłam do ucha "Kocham cię...", po czym delikatnie pocałowałam go w szyję. Poczułam, że zadrżał, jednak w dalszym ciągu nic nie zrobił, jakby czekał na moje pozwolenie niepewny jak zareaguję. Wtedy spojrzałam mu głęboko w oczy i szepnęłam prawie bezgłośnie "tak". On zaś uśmiechnął się i delikatnie popchnął mnie na koc. Zaczął mnie całować. Najpierw w usta, potem w szyję ramiona oraz dekolt. Jego ręce błądziły po moich udach i pośladkach. Ja na początku onieśmielona, w miarę upływu czasu coraz bardziej się rozluźniałam. Zdjęłam mu koszulkę, chcąc poczuć ciepło jego ciała. Po chwili moja sukienka leżała już obok koca a ja miałam na sobie jedynie bieliznę. Tom nawet na chwilę nie przestawał mnie całować i pieścić. Ja sięgnęłam do jego rozporka. Kiedy musnęłam chłodną ręką okolice jego podbrzusza poczułam mocniejszy niż dotychczas pocałunek na szyi. W końcu chłopak miał na sobie już tylko bokserki. Przez chwilę całowaliśmy się, ale nie posuwaliśmy się dalej. Jednak w pewnym momencie ręce Toma powędrowały do zapięcia mojego stanika. Nie protestowałam. Nie czułam już żadnej niepewności. Z całego serca pragnęłam dać całą siebie akurat temu chłopakowi. Nikomu innemu. Poczułam, że Tom poradził sobie ze stanikiem. Kiedy zdjął go ze mnie przez chwilę sycił się widokiem, którego tak długo mu broniłam. A ja... poczułam, że się rumienię. Kiedy gitarzysta to spostrzegł uśmiechnął się lekko.
- Jesteś piękna... - Szepnął i znów zaczął mnie całować. Tym razem nie zatrzymał się na dekolcie, ale zszedł niżej. Czując na piersiach jego gorące pocałunki cała aż drżałam. W końcu położyłam go na plecy i tym razem to ja zaczęłam go całować. Najpierw po szyi, potem przeniosłam się na tors. Schodziłam coraz niżej i czułam jak rośnie w nim napięcie. Tom znowu położył się na mnie, a ja poddałam się jego kolejnym pieszczotom. Czułam jak jego pocałunki rozpalają każdy skrawek mojego ciała. Gładziłam dłońmi po jego torsie, a w końcu moje ręce dotarły do jego pośladków i delikatnie zsunęły z nich bokserki. Po chwili oboje byliśmy już nadzy. Splecieni w miłosnym uścisku rozkoszowaliśmy się sobą nawzajem. Świat dla nas nie istniał, czas się zatrzymał. Byliśmy tylko my. Nic więcej. Ta chwila była magiczna. Tom był delikatny i zdecydowany zarazem. Poczułam ukłucie ostrego bólu, jednak nie zwróciłam na to uwagi. W porównaniu z rozkoszą, jaką czułam, było to jakby ugryzienie komara. Najważniejsze było to, co działo się w nas. Nasze dusze połączyły się w jedno. Związane nierozerwalnym łańcuchem, jakby nigdy nie miały być już rozdzielone. Cichy jęk wydobywający się z naszych ust rozbrzmiewał w otaczającej nas ciszy jak głośny krzyk. Jednak dla nas nie miało to znaczenia. Wiedzieliśmy, że jesteśmy sami. Patrzyłam w oczy Toma. Głębokie, przepełnione miłością, pożądaniem i rozkoszą. Jego usta znowu zaczęły błądzić po mojej szyi, a ja wydałam z siebie kolejny, nieopanowany jęk. W ramionach mojego chłopaka czas upływał bardzo szybko. Zanim się zorientowałam zaczynało już świtać a my opadliśmy wyczerpani na koc i w mgnieniu oka zasnęliśmy nadzy, wtuleni w siebie.
Obudził mnie świergot ptaków za oknem. Z całych sił starałam się znów zasnąć myśląc, że zdarzenia poprzedniej nocy były tylko słodkim snem. Jednak nie udało mi się to i w końcu musiałam otworzyć oczy. A kiedy to zrobiłam ujrzałam jeden z najpiękniejszych widoków na świecie. Tom wpatrywał się we mnie z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Witaj księżniczko... - Szepnął rozszerzając uśmiech.
- Witaj książę... - Odpowiedziałam również szeptem.
- Kotku... To była... - Zaczął chłopak jednak ja mu przerwałam.
- Najpiękniejsza noc w moim życiu... - Uśmiechnęłam się. Tom tylko skinął głową. Potem przytulił mnie do siebie.
- Kocham Cię... - Szepnął i znów połączyliśmy się w pełnym miłości pocałunku.
* * *
To tyle. Liczę na szczere opinie
Pozdrawiam... |
|